Rozdział 7.

  Wstałam około 6.00 . Postanowiłam że trochę pobiegam , bo przez to , że związałam się z Justinem zaniedbałam trochę codzienne bieganie . Zeszłam na dół . Rodzice szykowali się do pracy , a Lucas do szkoły . Dziwne , że wszyscy tak wcześnie wstali . Poszłam do garderoby i ubrałam się w mój strój do biegania . Poszłam do siebie . Wzięłam szlugi . Ostatni raz już . Muszę się odzwyczaic wkońcu . Teraz palę mało , bardzo mało , a jakiś rok temu nie potrafiłam życ bez palenia . Zeszłam na korytarz założyc buty . Wyszłam z domu i pobiegłam do parku . W centrum miasta nie ma innego miejsca do biegania niż park i stadion . A ja zdecydowanie wolę park . Kiedy biegłam parkiem zobaczyłam siedzącą na ławce Trish . Miała łzy w oczach . Szybko do niej podbiegłam i usiadłam obok mnie . Objęłam ją ramieniem
- Ej , co się stało , Trish , co jest ? – spytałam zdenerwowana .
- No bo wiesz .. ten Matt , który mi się podobał . – patrzyłam na nią pytającym wzrokiem .
- No i co z nim ?
- No bo ..
- Trish mów ! – czekałam zniecierpliwiona .
- No bo on umówił się ze mną .. myślałam że mnie wkońcu zauważył , ale potem przyznał się , że założył się o mnie z kolegą . - rozpłakała się.
- I co dalej ?
- No , a potem wyznał mi , że po tym wszystkim zakochał się we mnie .
- No to powinnaś się przecież cieszyc . – przytuliłam ją .
- Tylko skąd wiesz że dalej nie kłamał ?
- No w sumie masz rację . Nie martw się .Jestem twoją przyjaciółką i bez względu na to , co się stanie zawsze się postaram ci pomóc . – uśmiechnęłam się .
 Jej twarz od razu rozpromieniała . Wróciłyśmy do mnie , przebrałam się i wyruszyłyśmy do szkoły.
Kiedy na korytarzu zobaczyłam Matta , myślałam że go tam rozniosę . A wydawało mi się, że taki fajny chłopak z niego  , ta . Wkroczyłam pomiędzy niego , a jego kolegów i się na niego wydarłam
- Ty skurwysynie ! Jak mogłeś potraktowac tak Trish co ? ! Myślisz , że ona nie ma uczuc ? !
- Ale przecież powiedziałem jej , że ją kocham , tak ? – powiedział spokojnie .
- Ale to nic nie zmienia ! Przecież chciałeś ją wykorzystac ! Jak chciałeś ją poderwac to w normalny sposób , a nie jakiś kurwa zakład ! Oszalałeś ? ! Wiesz przez co ona teraz przechodzi ? ! – zauważyłam , że Matt posmutniał . Dobrze , cieszę się z tego , że coś w końcu zrozumiał .
- Ale co ? O co chodzi ? To ty się w niej zakochałeś ? Nieźle stary ! – śmiali się jego kumple .
- Tak .. zakochałem się w niej .. i wiecie co ? Będę o nią walczył . Nie wiem czy wygram tą walkę , ale będę się starał . Naprawdę ją kocham . – jego kolegom gały wyszły jak to powiedział . Ale żaden się nie odezwał .
- Myślę , że zrobiłam co do mnie należy . Teraz idę , a ty masz to odkręcic , bo jak się jeszcze raz coś takiego zdarzy , to u mnie taryfy ulgowej już miał nie będziesz . – byłam z siebie dumna . Nareszcie pomogłam Trish . Mam nadzieję , że pomogłam .
  Matt podszedł do Trish . Rozmawiali ze sobą dośc długo , aż wkońcu Trish podbiegła ucieszona .
- Rose ! Jesteś zajebista ! Dziękuję ci . – uścisnęła mnie tak mocno , że nie mogłam nabrac powietrza . Ale od dawna nie widziałam jej tak szczęśliwej .
- Nie jestem , poprostu pomogłam Mattowi coś zrozumiec . – wtuliłam się w nią .
-  Dzięki tobie jestem z chłopakiem moich marzeń .
- Oj , ja nic takiego nie zrobiłam . – zaśmiałam się .
Na przerwach spędzałam czas z Trish i Mattem . Cały czas się obściskiwali . Nie mam im tego za złe , ale jak na to patrzyłam , co raz bardziej brakowało mi Jusa .

   Wróciłam do domu . Poszłam na górę odłożyc torbę . Kurde , Justin powinien zaraz zadzwonic . Czekam na jego telefon od rana . Poszłam po Nutellę i usiadłam przed komputerem . Kiedy miałam włączac muzykę , zadzwonił Bieber.

- Hej Rose , bardzo się za tobą stęskniłem .

- To miłe . Ja za tobą też . – zaśmiałam się .

- Wiesz co ? Przyjeżdżam dzisiaj .

- Czemu ?  - zdziwiło mnie to , przecież miał wrócic jutro .

- Bo godzinę temu skończyłem koncert . Jestem za tobą tak stęskniony , że nawet zmęczenie mi nie przeszkadza . Chcę być przy tobie . Za dwie godziny będę . Muszę Kończyc . Kocham Cię . Pa .

 Nie zdążyłam nic powiedziec , bo się rozłączył . Cieszyłam się , że dzisiaj wraca . Ale mimo to było mi smutno . Czasami mam takie dni . Zeszłam do kuchni . Nalałam do szklanki zimnej wody . Nie miałam ochoty wracac na górę . Usiadłam przed telewizorem  . Byłam tak zmęczona , że nie miałam ochoty na nic . Zaraz powinien przyjechac Justin . Wróciłam do oglądania . Po 20 minutach pod dom podjechał samochód Biebera . Poszłam mu otworzyc . Wszedł do środka , a ja wskoczyłam mu w ramiona . Bez słowa zaniósł mnie na górę i położył na łóżko . Sam zajął miejsce obok mnie . Leżeliśmy i rozmawialiśmy o niczym , ale też o wszystkim . Byłam bardzo zmęczona .

- Cieszę się , że jesteś . – położyłam głowę na jego klatce piersiowej i zasnęłam .